Sens Krzyża Jezusa: uzdrawia, a nie straszy (01.04.2014)

przez | 12 kwietnia 2014

1. Z homilii ks. Adama Sczanieckiego na zakończenie

Seminarium Odnowy w Duchu Świętym (5-04-2014):
„Wybraliśmy Jezusa jako Pana i Zbawiciela.
Osoba Jezusa w Jego czasach nie jest obojętna: przemawia, czyni znaki i cuda.
My opowiedzieliśmy się po stronie Jezusa, wyraziliśmy wolę pójścia za Nim. To nie jest dodatek do naszego życia. To Jezus ma być jego celem: Pierwszy i Ostatni. To też drugie Imię Miłości – Krzyż. Krzyż bez miłości staje się rozpaczą. W proroctwie Jeremiasza występuje Baranek prowadzony na rzeź. Baranek to jest Jezus. Jan Chrzciciel nazwał Jezusa Barankiem.
My też mamy dać się ofiarować. Przemieńmy się modlitwą w Chrystusa, którego przyjmujemy. To oznacza stać się drugim Chrystusem. Duch Święty jest w tym wyznaniu: Panem jest Jezus – w naszym świadomym wyborze Jezusa i daniu się ofiarować jak Baranek. Możemy stać się jak Chleb Eucharystyczny połamany.
Połam mnie i rozdaj łaknącym.
Stać się drugim Chrystusem: już nie ja żyję, ale Chrystus.
To nie nasza zasługa, ale Ducha, którego mamy.”

2. Mądrość Krzyża

Odkrywamy za ks.prof. Kudasiewiczem:

  • Paradoks poznawczy

Krzyż zbawczy Chrystusa jest paradoksem dla „mądrości” ludzkiej i tylko wiara może go pojąć i zaakceptować: „Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi” (l Kor 1,22-25; por. 5,11).

Żydom wychowanym na Starym Prawie nie mogło się pomieścić w głowie, w jaki sposób zbawienie może się dokonać przez haniebną śmierć, przez trupa, którego z powodu nieczystości należało jak najszybciej pochować (por. Joz 10,26 n.; 2 Sm 21,9 n.; J 19,31), przez skazańca zawieszonego na drzewie i noszącego na sobie znamię przekleństwa Bożego (por. Pwt 21,22 n.; Ga 3,13). Było to po prostu absurdem. Stąd zrozumiałe są drwiny kierowane do ukrzyżowanego na Kalwarii (Mt 27,39-44). Takich ludzi nie krzyż, lecz cud uwolnienia się od niego mógł doprowadzić do wiary.

  • Przygotowanie uczniów do zrozumienia krzyża

(…) Nie ma Chrystusa bez krzyża. Nie ma bez krzyża służby Chrystusowi. Do zrozumienia sensu krzyża trzeba było uczniów przygotować: temu służyło Przemienienie, cuda i potrójna zapowiedź męki. W ten sposób Jezus etapami uczył uczniów zrozumienia sensu krzyża i równocześnie wzywał ich na drogę krzyża.

  • Objaśnienie tajemnicy cierpienia

Krzyż rzuca nowe światło na całą tajemnicę ludzkiego cierpienia, pokazując jak może się ona stać najwyższym świadectwem miłości totalnej. Tylko ten, kto miłuje aż do szaleństwa krzyża, wskazuje, że ma miłość bez granic. Taka jest właśnie miłość Boga do nas (Rz 5,8).

(…) Szczególnie jednak św. Jan łączy ściśle krzyż z chwałą, a śmierć Chrystusa przedstawia jako „wywyższenie” lub „podniesienie”. „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego” (J 3,14). Tę samą prawdę wyrazi Apokalipsa nazywając krzyż „zbawczym drzewem”, „drzewem dającym życie” (Ap 22,2.14.19).

3. Krzyż dla nas teraz

Jakie są konsekwencje przyjęcia krzyża zbawienia jako odpowiedzi na Miłość Bożą:

  • droga, brama do chwały. „Krzyż stał się bramą” (Norwid).
  • umiera „stary człowiek”, tj. grzeszna natura chrześcijanina (Rz 6,6-9). Chrześcijanin przez chrzest zostaje ukrzyżowany wraz z Chrystusem, przez co umiera grzechowi i prawu, by żyć w Bogu (Ga 2,19-20), by żyć życiem Boskim jako przemieniony przez Chrystusa (Ga 6,14.17).
  • umieramy z Chrystusem po to, żeby w ciele naszym ukazało się mocą Ducha Bożego życie Jezusa – z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,19).
  • Stajemy się dziedzicami Boga a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy to po to, by wspólnie mieć udział w chwale. Sadzę bowiem, ze cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić” (Rz 8,17-18). Gdzie indziej powie św. Paweł, że „niewielkie utrapienia obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku” (2 Kor 4,17)
  • Krzyż jest dumą chrześcijanina, ponieważ jest jedyną jego nadzieją, jego zbawieniem i jego życiem.

Co to znaczy dla mnie wziąć krzyż i naśladować Jezusa?

  • się zaprzeć samego siebie
  • całkowicie podporządkować swoje życie Chrystusowi
  • przyjąć zamierzone lub dopuszczone przez Boga wydarzenia, które sprawiają nam ból, cierpienie, upokorzenie, wystawiają nas na próbę.
  • śmierć moja dla świata, zerwanie dotychczasowych więzów (Mt 10,33-38), zgodę na prześladowanie, a nawet pozbawienie życia (Mt 23,24).

Wezwanie do dźwigania krzyża jest najtrudniejszym imperatywem etosu chrześcijańskiego.
Tylko żyjąc „w Duchu” i wierze możemy realizować ten trudny imperatyw etosu chrześcijańskiego. Aby żyć duchem, trzeba codziennie umierać dla ciała. Krzyż rozumie się dopiero wtedy, gdy się żyje w zjednoczeniu z Chrystusem. Taka jest dialektyka chrześcijańskiego życia.

4. Jak odbyło się ukrzyżowanie Jezusa ? – informacje historyczne z medytacji ks. prof. Kudasiewicza

Ukrzyżowanie było karą rzymską, a nie żydowską. Prawo żydowskie przewidywało ukamienowanie (Dz 7,58). Ukrzyżowanie było karą niewolników. Ze źródeł historycznych dowiadujemy się, że Rzymianie często stosowali tę karę wobec buntujących się Żydów.

Po zwycięstwie nad Jerozolimą w roku 70. żołnierze rzymscy ukrzyżowali tylu jeńców wojennych, że aż brakło drzewa na krzyże (J. Flawiusz). Krzyż dla ludzi tamtych czasów był znakiem haniebnej śmierci, a ukrzyżowanie najstraszliwszą torturą. Wystarczyło im więc tylko jedno słowo, aby przywołać na pamięć tę przerażającą rzeczywistość. Była to tortura tak straszna i nieludzka, że budziła lęk i obrzydzenie nawet u twardych Rzymian. Żydzi krzycząc do Piłata: Go- domagali się dla Jezusa poniżającej kary niewolnika.

Ponieważ Ewangeliści nie zostawili nam opisu tej kaźni, dlatego musimy ją odtworzyć na podstawie źródeł pozabiblijnych. Narzędziem kaźni był krzyż. W czasach Chrystusa znane były trzy rodzaje krzyża:

a) Crux immissa lub capitata: część górna, znajdująca się nad poprzeczną belką tworzyła jakby głowę. Ta forma krzyża przyjęta się w Kościele katolickim;

b) Crux comissa krzyż trzechramienny, bez owej głowy, w formie dużej litery „T”;

c) Crux decussata, ukośny, w formie litery „X”, zwany również krzyżem św. Andrzeja.

Według tradycji przy krzyżowaniu Jezusa użyto pierwszego typu krzyża. Składał się on z dwu części: z pionowego pala (tzw. stipes), który wkopywano w ziemię, oraz z belki poprzecznej (tzw. patibulum). Belkę poprzeczną łączono z palem w czasie egzekucji. W połowie pionowego pala wystawał sęk lub kołek (tzw. sedile), na którym opierał się krzyżowany. Podpora ta była konieczna, gdyż ciało skazańca nie utrzymałoby się na krzyżu tylko na trzech gwoździach. Przybite dłonie rozdarłyby się z powodu ciężaru zwisającego na nich ciała (G. Ricciotti). Przed ukrzyżowaniem biczowano skazańca, często czyniono to w drodze na miejsce kaźni. Skazany na krzyż oddawany był w ręce czterech żołnierzy, którymi dowodził centurion. Jego obowiązkiem było stwierdzenie śmierci skazańca. Na barki skazanego kładziono poprzeczną belkę krzyża, a idący na przedzie urzędnik sądowy niósł tabliczkę z wypisaną wyraźnie winą skazańca. O tym szczególe wspominają również ewangeliści: „A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: jest Jezus, Król Żydowski (Mt 27,37). W drodze na miejsce stracenia przechodzono przez bardziej uczęszczane ulice, aby wyrok śmierci był znany i działał odstraszająco. Podczas drogi skazany narażany był na kpiny ciekawej gawiedzi i rozwścieczonego tłumu. „Nie był już właściwie człowiekiem, ale obiektem wyjętym spod prawa, nędznym, zaledwie poruszającym się stworzeniem” (G. Ricciotti). Po przyjściu na miejsce kaźni, obok pala wkopanego w ziemię rozbierano skazańca; u Rzymian całkowicie, u Żydów częściowo. Obnażony skazaniec kładł się na wznak; pod jego rozkrzyżowanymi ramionami umieszczano poprzeczną belkę i przybijano do niej ręce. Przy pomocy liny wciągano skazańca wraz z poprzeczną belką na pal w ten sposób, by usiadł na wystającym kołku. Belkę poprzeczną przy pomocy gwoździ lub liny łączono z palem; następnie stojący na ziemi żołnierze przybijali nogi skazańca. „W takim stanie skazaniec oczekiwał śmierci. Wystawiony był na widok publiczny; przez przechodzących obok ludzi był wyśmiewany” (G. Ricciotti). Jedni przyglądali się z ciekawości, dla zwykłej sensacji, inni patrzyli z pogardą. I tego też Jezusowi nie oszczędzano: „Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: (…) jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża (…) Innych wybawił, siebie nie może wybawić (…) Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego (Mt 27,39-44). Zamiast współczucia drwina i pogarda; zamiast pomocy i ulgi bluźnierstwo.

Śmierć ukrzyżowanego mogła nastąpić z różnych przyczyn: z upływu krwi, z powodu gorączki, z głodu i pragnienia. Nieraz następowała ona bardzo szybko, niekiedy jednak bolesna agonia trwała kilka dni. Bywało również i tak, że żołnierze z własnej inicjatywy skracali życie skazańca, rozpalając pod krzyżem ognisko, by udusił się gęstym dymem, przebijając go włócznią lub łamiąc mu maczugą golenie. Do czasów Augusta, zwłoki pozostawiano na krzyżu aż do zupełnego rozkładu; w czasach późniejszych władze zezwalały rodzinie lub przyjaciołom zabrać ciało.

W świetle tej historii rozumiemy lepiej, co kryje się za lapidarnym zdaniem Ewangelistów: „Ukrzyżowali Go”. Ogrom poniżenia i morze boleści. Cyceron miał rację: ukrzyżowanie to rzecz przerażająca. Credo Kościoła uczy nas, że „został ukrzyżowany także za nas”. Prorok Pański zapowiadał: „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53,5). I właśnie dlatego o krzyżu i ukrzyżowaniu Jezusa, nie możemy mówić, pisać i rozmyślać jako o dawnej, zamierzchłej historii. To jest ciągle żywa, aktualna i pulsująca serdeczną krwią r z e c z y w i s t o ś ć , to szczyty najwyższej miłości. „Nie ma bowiem większej miłości nad tę, jeśli ktoś życie swoje daje za przyjaciół„. Wielki Post musi ożywić tę prawdę.

5. Posłowie

Jeśli spojrzysz na Krzyż w świetle Bożej Miłości, mękę Jezusa, która już się odbyła za to byśmy mieli życie, to zobaczysz, że życie oznacza uzdrowienie. Twoje obecne obciążenia i grzechy są wzięte przez Jezusa. Znak miłości przestaje straszyć, a jest do przyjęcia. Tym bardziej, że uzdrawia. Więcej – może zachwycać. Zachwyć się Bożą Miłością do Ciebie, która posunęła się do tego stopnia, by za Ciebie dać się ukrzyżować, aby otworzyć Ci drogę do Chwały Bożej, aby dać Ci dziedzictwo w niebie. To już się stało! Wymaga tylko Twojej zgody na taki paradoks zbawienia. I w niedługim czasie zobaczysz, że sam stajesz się chlebem dla innych.

Metodologia:
1. Przeczytać punkt 1 – z homilii ks. Sczanieckiego
2. Pytanie: jak Pismo św. i Jezus przygotowali nas do zrozumienia mądrości Krzyża? – rozmowa
3. Pytanie: jakie są konsekwencje przyjęcia Jezusa krzyża zbawienia jako odpowiedzi na Miłość
Bożą?
4. Pytanie: co to znaczy dla mnie wziąć krzyż i naśladować Jezusa?
5. Przeczytać Posłowie
6. W domu przeczytać historię sposobu krzyżowania

Przygotowano na podstawie medytacji ks. prof. Józefa Kudasiewicza „Zbawienie przyszło przez Krzyż” –
http://sfd.kuria.lublin.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=966:l-div-na-podwyszenie-krzya-witego-j-313-17&catid=13:lectio-divina&Itemid=38